Potrzebujemy wyjątkowo młode, zielone nasiona nasturcji. Muszą być zrywane, a nie zbierane z opadłych. Te będą za twarde.
Solankę robimy tak, jak do ogórków kiszonych, czyli z koprem, czosnkiem, solą. Na 1 litr wody dajemy dużą, czubatą łyżkę soli lub dwie mniejsze płaskie. Problem z łyżkami do zupy polega na tym, że są różne. Kiedyś były duże i pojemne. Teraz są mniejsze.
Układamy nasiona nasturcji w słoiku i zalewamy solanką. I tu, na tym etapie zauważymy, że nasiona pływają na powierzchni płynu. Tak nie możemy ich zostawić. Musimy je docisnąć, tak aby były pod płynem. W tym celu zwijamy pakiecik liści winogronowych lub wiśniowych na tyle duży, aby ciasno wszedł do słoika. Będzie stanowił swoisty korek dla naszej kiszonki.
Smak kiszonej nasturcji bardzo przypomina kapary. Z tym że nasturcja ma inną strukturę, nie jest tak miękka jak kapary, raczej chrupiąca. Naturalna kwasowość wspaniale dopełnia wyrazistość smaku. Wykorzystujemy również płyn. Będzie stanowił doskonały dodatek do dressingów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz